W kierunku Unii Europejskiej
Połączenie w pracy zawodowej języka hiszpańskiego i prawa wyszło mi zupełnie naturalnie. Nie wyobrażam sobie tłumaczenia literatury, czy nie daj Boże poezji. Wierzę w spójność, jeśli czegoś mówiąc kolokwialnie nie czuję, to zwyczajnie się za to nie biorę. Dlatego nie tykam chociażby tekstów medycznych, a kocham teksty prawnicze. To ostatnie należy rozumieć tak szeroko, jak szerokie i różnorodne jest prawo… prawo polskie, prawo hiszpańskie, prawo wszystkich krajów hiszpańskojęzycznych, prawo międzynarodowe, w tym prawo unijne.
Specjalizacja w prawie europejskim nie wzięła się znikąd. Od zawsze ciągnęło mnie do tematów transgranicznych, międzynarodowych i ponadpaństwowych. Pracę magisterską w ramach studiów filologicznych napisałam o hiszpańskim języku prawnym i prawniczym. Pracą magisterską na prawie znów zahaczyłam o Hiszpanię, analizując temat kognicji hiszpańskiego Trybunału Konstytucyjnego i współpracy europejskich trybunałów konstytucyjnych z Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. I tu dochodzimy do momentu, w którym zamarzyłam tłumaczyć dla instytucji europejskich.
Tłumaczenie dokumentów unijnych
Niecały rok później – wczoraj – odebrałam wiadomość z wynikami przetargu. Będę tłumaczyć dla Unii Europejskiej, będę tłumaczyć dla Trybunału Sprawiedliwości UE! Ja, Monika Gaik, podpisuję kontrakt na tłumaczenia z TSUE! Trochę nie wierzę 😉
Radość ogromna nie tylko dlatego, że wpisuje się w zakres moich zainteresowań. Cieszę się przede wszystkim z tego, że jakość moich tłumaczeń satysfakcjonuje tych największych i najbardziej wymagających. Bo jeśli o przetarg dla TSUE chodzi to w nim zdecydowanie rządzi kryterium jakości – 60%. Dopiero na drugim miejscu znajduje się kryterium ceny. Jakość, jakość, jeszcze raz jakość, tego sobie i wszystkim tłumaczom życzę.