Referendum w Portoryko
W niedzielę 11 czerwca odbyło się w Portoryko referendum, w którym mieszkańcy opowiedzieli się za przyznaniem wyspie statusu stanu USA. Portorykańczycy mieli do wyboru jedną z możliwości – całkowita integracja ze stanami, niepodległość, utrzymanie statusu quo.
Za przyznaniem Portoryko praw stanu USA opowiedziało się prawie 500 tys. uczestników referendum. Propozycja utrzymania dotychczasowego statusu terytorium stowarzyszonego uzyskała poparcie 7 600 osób a za niepodległością głosowało 6 700 mieszkańców wyspy.
Frekwencja w referendum była niska i wyniosła ok. 23 proc. zarejestrowanych 2,26 mln wyborców.
Ustrój polityczny to temat, który wywołuje największe emocje na wyspie. Równo 100 lat temu Amerykanie przekształcili wyspę w terytorium stowarzyszone. Od tego czasu o polityce zagranicznej i obronnej Portoryko decyduje amerykański Kongres, w którym wyspę reprezentuje specjalny delegat pozbawiony jednak prawa głosu. Jej mieszkańcy płacą dolarami, legitymują się paszportami USA i mają prawo do swobodnego osiedlania się na kontynencie, ale nie mogą głosować w wyborach prezydenckich.
Choć referendum miało charakter wyłącznie symboliczny, to zdaniem gubernatora wyspy Ricardo Rossello, wysłało ono „silny sygnał” do Kongresu USA i do całego świata. Na jakiekolwiek zmiany ustrojowe musiałby się jednak zgodzić Waszyngton, który nie jest związany wynikami niedzielnego referendum.
Recepta na kryzys
Tymczasem Portoryko tonie w morzu największego w historii kraju kryzysu gospodarczego. Stopa bezrobocia wynosi około 11 proc., a liczba mieszkańców wyspy spadła w ciągu ubiegłej dekady o około 10 proc. Postępowanie upadłościowe da Portoryko prawną podstawę do częściowego umorzenia długu, ale może jednocześnie odstraszyć inwestorów i przedłużyć sytuację, w której tamtejsze władze nie mogą pozyskiwać pieniędzy na rynkach finansowych. Zdaniem Rosello przyznanie Portoryko statusu stanu USA byłoby najlepszą metodą rozwiązania finansowego kryzysu Portoryko.